poniedziałek, 27 września 2010

Mydlo, pemikan, Homer i inne

Jak Kenus byl maly robilismy w domu mydlo a pozniej jakos zapomnielismy jaka to jest zabawa. Ale nam sie teraz przypomnialo. Troche tluszczu, troche zasady sodowej, duzo mieszania i mydlo gotowe jest do odsiedzenia sie przez nastepne 3-4 tygodni. Troche za wczesnie wyjelam je z tacek wiec bylo jeszcze za miekkie i wyszlo  zmiedlone na kantach ale przeciez sie zmydli. Kenneth mial z tym nie mniej zabawy niz jak byl malym chlopcem. - moze bedzie lepiej pamietal by sie porzadnie myc.

Kolejny domowy eksperyment to pemikan, bardzo wysoko kaloryczne klocuszki tluszczu i suszonego miesa. Praktycznie wszyscy, ktorzy sie wybieraja na podboje regionow polarnych maja jakas forme pemikanu w zapasach. Nie jest to cos czym bysmy sie objadali nawet na naszych kilku dniowych wypadach z plecakami, ale jesli wybierzemy sie na szlak na trzy tygodnie to bedziemy potrzebowali czegos co dostarczy energii na dlugi czas i nie zepsuje sie nawet w cieple dni.
Mamy dobre zrodlo miesa i tluszczow z krow, ktore karmione sa naturalnie, to znaczy trawa a nie kukurydza (duza roznica w tym jake pozniej skladniki odzywcze ma takie wolowe). Wysuszylismy mieso na wior, wymieszalismy z ziolkami i tluszczem no i mamy klocuszki energii. Indianie czesto dodawali do tego jeszcze borowki czy zurawiny. My tym razem nie dodawalismy zadnych jagod, a jedyne suszone zurawiny jakie mozemy dostac sa z cukrem. Za jakis miesiac beda na rynku swieze to sami ususzymy bez cukru.
Tym razem zrobilismy pemikanu bardzo malo, ot tyle tylko, by zobaczyc jak smakuje i jak dlugo sie utrzyma. No wiec smakuje niezle, choc jest, jak oczekiwalismy, tlusty Zdajemy sobie jednak sprawe z tego, ze po kilkunastu kilometrach w wysokich gorach i z ciezkimi plecakami bedziemy tych kalorii potrzebowali. Na pewno bedzie to znakomity dodatek do dan goracych.


W koncu zmeczenie i niedospane noce dopadly mnie w niedziele i rozsypalam sie na kawalki. Konsekwencje - nie mialam sil by sie wybrac na przedstawienie Sol na rane, co bylo nowoczesna adaptacja Iliady Homera. Janek i Kenneth pojechali wiec do Berkeley beze mnie a ja nawet nie doszlam do lozka tylko usnelam na fotelu choc to byl srodek dnia. Moge wiec tylko przekazac co mowili o sztuce, ktora wystawiono na swiezym powietrzu w amfiteatrze w parku. Bardzo podobala im sie gra aktorska, ciekawe kostiumy (mieszanka nowoczesnych i starozytnych) i inscenizacja, natomiast nie bardzo byli zachwyceni niektorymi dialogami, ktore wydawalo sie do niczego nie sluzyly Wyraznie jednak przedstawienie zrobilo na nich duze wrazenie bo bylo sporo opowiadania. Kenneth  na dniach bedzie pisal recenzje z tej sztuki. Zaluje bardzo, ze mnie tak zmoglo.



Obiad niedzielny mielismy nieco bardziej uroczysty, bo pare dni temu Kennenth dostal dyplom z wyroznieniem za jego osiagi w egazminach AP (Advanced Placement), ktore do tej pory bral. Byla to dla nas spora niespodzianka, bo nie wiedzielismy, ze takie dyplomy nawet istnieja. No a dla Kenusia to duze podbudowanie  bo on czesto nie czuje sie pewny siebie. W tym roku szkolnym ma kolejne egzaminy wiec mysle, ze ten dyplom doda mu zapalu do nauki.