czwartek, 1 września 2011

Znowu maraton?

No dobrze, upadlam na glowe i bede probowala biec maraton, znowu...

Pisze 'znowu' bo przeciez nie jeden raz probowalam i nigdy sie nie udalo i nigdy nie z mojej winy. No, moze wina to za duze slowo. Za kazdym razem jak probowalam albo ktos w Polsce sie rozchorowal albo umarl. Nie zartuje! No dobrze, raz, jeden raz, ja sie rozchorowalam na dwa dni przed maratonem na grype z goraczka 41 stopni. 
Mysle, ze to jakas klatwa ale postanowilam sie nie przejmowac i sie zarejestrowalam. Mam bardzo malo czasu na trening bo tylko 12 tygodni, ale moj znajomy trener, ktory niestety mieszka 500km od nas, twierdzi, ze mi to powinno wystarczyc. Zeby on widzial jaka jest moja "biegowa" kondycja to by sie tak nie wymadrzal. :-) 

No wiec znowu bede biegala bladym switem jakies absurdalne ilosci kilometrow. Sama radosc.
Tak serio to jestem calkiem podekscytowana, bo bez jakiegos konkretnego celu bywa trudno sie zmobilizowac do regularnego treningu. Krotki termin zmusi mnie do dyscypliny wiec jesli sie nikt nie rozchoruje, powinno mi sie tym razem udac.


Trzymajcie kciuki.

niedziela, 28 sierpnia 2011

Pierwszy tydzien w domu

Dolecielismy jakos choc ten lot sie wyjatkowo dluzyl, a moze to nam sie tylko tak wydawalo.

Jak zwykle, pierwszy tydzien w domu po przyjezdzie z Europy to walka ze snem. Jakos w te strone jest nieco trudniej wiec budzimy sie kolo 1-szej, 2-giej w nocy i kolo 18-tej oczy nam sie kleja. 
Widoczek z mojej porannej wycieczki rowerowej
Niby wysilek fizyczny ma pomoc w przestawieniu sie na wlasciwy czas ale jakos moje bieganie (o trzeciej nad ranem!) i szybka jazda na rowerze (to juz za dnia) nic mi nie pomaga. 
No i zawsze nazbiera sie troche spraw, ktorych nie moglismy zalatwiac bedac w Polsce wiec jest nieco wiecej ganiania i nadrabiania. Janek ma w szczegolnosci troche zaleglosci w pracy a Kenneth juz zaczal niektore zajecia wiec sa pierwsze lektury i wypracowania. Dobrze, ze byl weekend to moglismy nieco nadgonic.

Nie mialam jeszcze okazji spotkac sie z mamami samoukow wiec wiem co sie dzieje tylko z poczty komputerowej. Bedzie wiec w tym tygodniu duzo planowania. Ja w tym semestrze chyba nie dam rady prowadzic zadnych zajec bo w ciagu lata poprzez moja wyprawe w gory i Polske nie mialam jak sie przygotowac. Moze to i lepiej bo bede miala wiecej czasu by znalezc materialy o uniwersytetach dla Kena. W Stanach proces wyboru szkoly wyzszej zaczyna sie duzo wczesniej niz za naszych czasow w Polsce. 

Koty jakos przezyly nasz wyjazd, ale widac, ze tesknily. Laza za mna krok w krok a w nocy spia aba na lozku i pilnuja bym gdzies im nie poszla. 

No to tyle w wielkim skrocie. 

Ciag dalszy nastapi.