Jeszcze przed wjazdem do Bryce Canyon National Park pojawiaja sie przedziwne formacje skalne, ktore czasami przypominaja stalagmity. Droga idzie stopniowo w gore i w koncu wychodzi na ponad 2500m. Wyraznie czulismy, ze bylo mniej tlenu wiec wiecej dyszelismy.
Rano wystarczy zerknac przez okno by poczuc mroz. Z samego rana bylo -15C ale pozniej ocieplilo sie do -10C |
Mielismy nieco pecha bo czesc parku byla zamknieta zapewne z powodu sporego opadu sniegu pare dni wczesniej, ale i tak duzo zobaczylismy. Znowu napstrykalismy duzo zdjec, ale tu umieszcze tylko kilka by Wam pokazac to cudo.
Bieganie w rakietach sniegowych = bardzo zimne a pozniej mokre pupy. |
Po poludniu mielismy troche wiecej czasu wiec pozwiedzalismy okolice i natknelismy sie na ciekawa jaskinie, ktora niejako odkryl ojciec obecnego wlasciciela. Jaskinia przez jakis sluzyla jako bar a teraz jest tam male muzeum i sklepik z pamiatkami. W muzeum jest kolekcja sztuki indianskiej, odciskow stop dinozaurow (w stanie Utah tego jest mnostwo) i ciekawych skamienialosci. Wszystko to zebral oryginalny wlasciciel jaskini.
To sa fosforyzujace kamienie. Oczywiscie jakbym uzyla lampe to nie byloby widac tych niesamowitych kolorow. |