Udalo mi sie wyskoczyc z Carrie i Marina na szlak kolo starej winiarni, po ktorej placza sie pawie. Kenneth z chlopakami mieli zajecia, ktore ja na ogol wykorzystuje na zrobienie zakupow ale tym razem zrobilam je bladym switem by miec ze dwie godziny na spotkanie sie z oboma mamami. Marina musiala w tym roku wyslac swoich chlopakow do szkoly. Opowiadala o tym co sie tam dzieje a to niby jedna z lepszych szkol w okolicy. Dlaczego szkoly zatrudniaja i trzymaja nauczycieli, ktorzy sie do tego zawodu nie nadaja? Zadna firma na cos takiego nie moglaby sobie pozwolic, a szkoly nie tylko to robia ale jeszcze niedouczonych i do tego aroganckich leni bronia. Nic dziwnego, ze poziom naucznia jest tu taki slaby a uczniowie nie maja do nauczycieli szacunku. Tak, tak, znowu rozmawialysmy o naszych dzieciakach. Tego chyba nie da sie uniknac.
Niestety czasu mialam malo bo Kenusia zajecia trwaly tylko 2 godziny po czym musielismy leciec do domu bo mial sporo roboty przed testami z historii Europy i statystyki.
No dobrze, mialam pisac o Halloween a nie o szkolach.
Lubie Halloween bo to jest wesole swieto. Lubie przebierancow, lubie opowiesci o duchach i strachach, lubie domy udekorowane kosciotrupami, rzezbionymi dyniami i snopkami kukurydzy.
Nie lubie Halloween bo jest to swieto trucia i tak juz pozatrowanych slodyczami dzieci. Wiem, wiem, to brzmi bardzo ostro ale jest sie czym przejmowac. Przecietny dzieciak jest w stanie zebrac w Halloween ponad kilogram slodyczy!!! Jeszcze nie tak dawno temu slodycze jadalo sie tylko od wielkiego dzwonu. Wtedy takie swieto objadania sie cukierkami i czekoladkami dowoli mialo moze wiecej sensu. Teraz dzieci sa napychane cukrem do wrabka. Cukier jest wszedzie: w wedlinach, chlebach, konserwach i przetworach. Cukrzyca i choroby serca u dzieci nie sa dzisiaj niczym niezwyklym. No wiec jakis czas temu postanowilismy, ze my do tego reki nie bedziemy przykladac. Nasze Halloween wiec od lat jest zabawa z bardzo mala iloscia slodyczy. Organizowalam wiec obozy kampingowe, na ktorych z dzieciakami poubieranymi w nieprawdopodobne kostiumy szlismy na nocne wyprawy po lesie po czym opowiadalismy straszne historie przy ognisku. Wyjezdzalismy tez do roznych miejscowosci, gdzie byly ciekawe obchody Halloween, przedstawienia, wielke ogniska czy zabawy w domach z duchami.
W tym roku zaplanowalam wyprawe na, jak przystaje na to piekielne swieto, Wyspe Aniola. (Angel Island, na mapie zaznaczona literka A) Niestety przez rozne grypy i przeziebienia skonczylo sie na tym, ze pojechalismy sami.
Wyspa lezy w zatoce San Francisco i z jednej strony ma widoki na Oakland, z drugiej na San Francisco. Nigdy tam jeszcze nie bylismy a jak sie dowiedzielismy, ze mozna tam rozbic namioty natychmiast zrobilismy rezerwacje. Niby wiekszosc pol namiotowych byla zarezerwowana, ale pozniej sie dowiedzielismy, ze na calej wyspie bylismy tylko my i dwoch chlopakow.
Ponizej serwis zdjeciowy z naszego swieta duchow i strachow.
Wiekszosc zdjec to dzielo Jasia.
|
Czekamy cierpliwie na odplyw promu |
|
W ten weekend w zatoce odbywaly sie chyba jakies regaty. Tylu zaglowek nigdy tu jeszcze nie widzielismy |
|
Nie wiem dlaczego tu zadzieramy nosy. Moze dlatego, ze dzielnie dajemy sobie rade z targaniem dyni |
|
Wszelakie ptaszydla, szopy pracze i myszy byly bardzo ciekawe co przynieslismy do jedzenia |
|
Moze powinnibylibysmy udekorowac namiot kosciotrupami ale nie moglam znalezc pudelka z dekoracjami na Halloween wiec skonczylo sie na sztucznych lisciach. |
|
Wyspa ma bogata historie. Byl tu fort, port wejsciowy dla emigracji z Azji, oboz przejsciowy itd. Tym razem nie mielismy jednak w planie zwiedzania. To zrobimy nastepnym razem. |
|
Pod wieczor miasto nabralo kolorow. W pierwszym tle wyspa Alcatraz, kiedys slynne wiezienie, teraz atrakcja turystyczna. Ja mysle, ze powinni zrobic tam hotel i wynajmowac cele za duze pieniadze. |
|
Wiekszych dyni nie dalibysmy rady doniesc ale i te male nadaly sie do rzezbienia. |
|
Prawda, ze to dziela sztuki? Tak nam sie podobaly, ze zabralismy je do domu by je zjesc. |
|
|
|
W tym roku postanowilismy sie nieco upiekszyc. Kenneth pomalowal mnie na kroliczka (Janek pare lat temu zaczal mnie nazywac kroliczkiem i tak juz zostalo) |
|
Ja zrobilam z Janka sloneczko. Ten motyw bardzo pasowal kolorem do jego koszuli |
|
To jest dowcip dla fizykow. Janek namalowal Kenusiowi diagram Feynmana. Dla ciekawostki dodam, ze mimo obietnic na pudelku farby nie zmywaly sie latwo i jeszcze rano intensywnie szorowalismy buzki by moc sie pokazac miedzy ludzmi. |
|
Zachod byl przuroczy. Most Golden Gate - Zlote Wrota wygladal bajecznie. |
|
San Francisco w nocy. Wydaje nam sie, ze to jest jeden z najlepszych widokow na miasto. |
|
2-go listopada sa u nas wybory. Oryginalny plan na pozny wieczor byl by czytac historyjki o duchach i upiorach, ale pomysly naszych politykow byly nie mniej upiorne. Wieczor spedzilismy na studiowaniu jak rzad kalifornijski chce wyjsc z tarapatow finansowych. W naszym stanie wyborcy musza zatwierdzic wszelkie podatki i oplaty. Nie wiedzielismy czy sie smiac czy plakac ale na pewno bylismy przerazeni tym co czytalismy. Koszmarna lektura. |
|
Ranek byl jeszcze ladniejszy od zachodu |
|
W lecie praktycznie kazdego dnia poranna mgla otacza cala zatoke i utrzymuje sie do przynajmniej do poludnia, ale jesienia i zima ranki prawie zawsze sa czyste a jezory mlgy szybko sie rozwiewaja |
|
Nawet Jas, jak ranny ptaszek, wstal podziwiac wschod slonca. |
|
Kenneth postanowil wcielic sie w role mlodego Jedi z Wojen Gwiezdnych. |
|
Ten widoczek bardziej nam przypominal poludniowa Europe niz Kalifornie. |
|
Trzeba bylo sie zbierac. Janke mial zebranie, Kenneth zajecia na Uniwerku Santa Clara, a prom, na juz zimowym rozkladzie kursuje tylko na zamowienie. Czekalismy bardzo cierpliwie, bo niby obiecali, ze po nas przyplyna. W koncu przyplynal, po nas i jeszcze jednego chlopaka. |
|
Jas nie wyglada jakby mial ochote na prace. |
|
Po przybiciu do brzegu troche sie oczyscilismy mokrymi recznikami, przebralismy sie w samochodzie w czyste ciuchy i pedem w droge. No i jakos sie wyrobilismy, cale piec minut przed rozpoczeciem zajec Kenusia.