niedziela, 21 listopada 2010

Point Reyes pod parasolem


Zmiana pogody przyszla nagle. Jak zeszlam do kuchni niebo bylo czyste i obiecywalo sloneczny dzien. W ciagu pieciu minut naszly ciezkie chmury i zrobilo sie szaro. Chyba wspominalam, ze potrzebujemy deszcz, ale czy musi padac jak my sie wybieramy z plecakami w namioty? Ale nie to, ze mamy wybor. Rezerwacje zrobilismy dawno i dobralismy daty takie by Kenneth mial wolny dzien.

Sylwester sprawdza jakosc prowiantow
Tym razem probujemy cos nowego - zamiast suszyc cale dania, wysuszylismy osobno mieso, ryby i warzywa. Zabieramy ze soba wolowe, kurczaka, indyka i tunczyka. Z warzyw mamy brokuly, kartofle, cebule, cukinie, pomidory, papryke i bataty. Do tego suszone pieczarki i zurawiny. Bedziemy je na miejscu mieszac w dowolnych kombinacjach. Przy okazji okazalo sie, ze bardzo nam smakuja suszone warzywka na przekaske.
Mam nadzieje, ze tak zabrany prowiant zapewni nam urozmaicenie i zaoszczedzi mi tone pracy w przygotowywaniu posilkow.
Inna rzecz, ktora testujemy to nowe materace, bardzo lekkie i dobrze  izolujace. To jest nasza czwarta juz proba znalezienia czegos, co bedzie nam dobrze sluzylo na naszej 3-tygodniowej wyprawie w lecie. Mam nadzieje, ze tych nie bedzie trzeba zwracac do sklepu.

Point Reyes jest tam gdzie bylismy na  niesamowitej  wycieczce kajakowej ale teraz wybieramy sie na druga strone polwyspu blizej oceanu. Jest tam kilka dzikich pol namiotowych ale poniewaz to jest obszar chroniony i bardzo popularny, trzeba robic rezerwacje na miesiace w przod. Bylo zabawne dostac listowne potwierdzenie z... Ministerstwa Spraw Wewnetrznych;

No wiec wyjechalismy mimo nieobiecujacej prognozy pogody. No tak naprawde to obiecywala ale deszcz i rzeczywiscie jak tylko dojechalismy zaczelo lac. Zarejestrowalismy sie, wzielismy parasolki i w droge. Parasolki sa aktualnie znakomita rzecza na szlaku. Jesli nie ma zbyt duzego wiatru, doskonale chronia przed deszczem, nie trzeba sie pocic w kurtce, jak jest slonce chronia przed jego mocnymi promieniami. Na wielotygodniowa wycieczke bym ich nie brala bo jednak to jest luksus, ktory wazy, ale na krotka wyprawe sa znakomite.

Point Reyes ma zasakujaco pagorzysty teren, ale jest to latwo wytlumaczyc, bo zatoka, ktora go oddziela od ladu lezy rowno na ryfcie San Andreas wiec obszar jest bardzo tektonicznie aktywny. My tak wlasciwie chodzilismy po plycie azjatyckiej. Na zdjeciu obok, ktore ukradlam z googla, widac cienka zatoke Tomales, pod ktora idzie San Andreas.

Zaraz beda zdjecia, ale chce tylko napisac, ze jak doszlismy na pole namiotowe to sie deszcz milosiernie uspokoil na chwile wiec moglismy spokojnie rozbic namiot. Pozniej znowu sie rozpadal a w nocy tak mocno walil, ze nie dalo sie spac. Powala chmur byla jednak cienka bo bylo bardzo jasno dzieki pelni ksiezyca. To byla nasza pierwsza az tak mokra wyprawa. Nie utonelismy, nie zapadlismy sie w blocko, nie wywialo nas, a rano nawet na troche wyszlo slonce. To byla podpucha bo pozniej znowu lunelo.

Jeszcze nie opuscilismy parkingu i juz zaczelo padac 
Wiele drzew pokrytych jest porostami; wyglada nieco jakby kwitly a one juz od dawna nie zyja
Niemal jak w lasach deszczowych
No dobrze, to jest moja parasolka, ale swoja Kenneth zgubil wiec zadowolil sie moja
Tam na dole, przez deszcz ledwo co ledwo widac nasze pole kampingowe
Po rozstawieniu namiotu mokra wycieczka na plaze
Sarny sa malo plochliwe bo nikt na nie nie poluje
Rano mielismy ze dwie godziny slonca
Kenneth biega nawet z 12kg plecakiem. Ach, mlodosc...
Mimo deszczu wyprawa byla super. Szlaki zrobily sie dosyc blotniste ale jakos nie polamalismy sobie nog. Po trzech dniach takich opadow wiekszosc z nich bedzie nie do pokonania.
Eksperyment z jedzeniem byl jednak malo udany. Deszcz zmusil nas do przygotowywania jedzenia w namiocie. Wkrotce caly namiot byl w okruchach bo w ciasnych warunkach trudno jest przesypywac skladniki z torebki do torebki. Skonczy sie wiec na gotowych daniach.
Nowe materace sprawdzily sie na medal. Wreszcie mamy na czym spac bo nie tylko sa lekkie ale i wygodne. Co wiecej na szlaku mozna je latwo rozlozyc by sobie na nich usiasc jak jest mokro czy zimno.
Czego sie jeszcze nauczylismy? Az wstyd sie przyznac, ze sami o tym nie pomyslelismy. Gotowanie pod tropikiem nie jest najlepszym pomyslem ze wzgledu na kondensacje. Po tylu lat fizyki powinnam byla sama na to wpasc.